Ekranizacja powieści szpiegowskiej Thomasa Harrisa - planowana jako murowany hit, skończyło się jednak na dotkliwej klapie. Scenariusz, opowiadający o polowaniu na członków terrorystycznej organizacji "Czarny Wrzesień" przygotowujących zamach na terenie Stanów Zjednoczonych, stara się ukazać racje obu stron, tj. Palestyńczyków i Izraela (reprezentowanego tutaj przez agenta Mossadu granego przez Roberta Shawa), co niestety nie wychodzi na dobre filmowi. Osobiście nie byłem w stanie kibicować ani jednym, ani drugim, przez co napięcie w trakcie seansu było znikome. Najbardziej emocjonująco wypada finał rozgrywający się podczas rozgrywek Super Bowl w Miami (sfilmowany zresztą w trakcie prawdziwego meczu, z udziałem kibicującej publiki w roli "statystów") - powietrzne starcie ze sterowcem Goodyeara również dzisiaj prezentuje się efektownie. Całość jednak nieco rozczarowuje - ot, jeszcze jeden thriller szpiegowski, nie odbiegający poziomem od innych przedstawicieli gatunku z lat 70.