Przeciętny film z tego gatunku wygląda w ten sposób, epoka lodowca zabija ludzkość w kilka tygodni albo spokojna góra okazuje się Krakatau. Tutaj dochodzi do czegoś dużo bardziej prozaicznego i przez to przerażającego, czyli braku prądu.
W ogóle realizm tego filmu jest niesamowity, sposób w jaki rodzą się tutaj konflikty i przekraczane są kolejne granice to cudo. Nawet zwykła rozmowa może szybko przerodzić się w dramat. Do tego dochodzi genialny trolling twórców i podpuszczanie widza. Ktoś kto sprawia wrażenie sympatycznego okazuje się socjopatą i na odwrót. Można wymieniać dużo więcej podobnych przykładów.
Jeszcze genialnie pokazano bohaterów po całej katastrofie, niby mamy happy end, ale z wyraźnym niepokojem i ciężarem wiedzy o ludziach, którym wcześniej ufaliśmy.